Dzień 10

1 czerwca 2016 Tbilisi, stołeczne opowiesci

Obudzilismy sie poźnym rankiem, okolo godziny 11 w dormitorium hostelowym w cieplym wygodnym wyrku ( nareszcie😂😂)

Ludzi praktycznie nie bylo, oprocz kilku gosci z ktorymi zamienilismy dwa zdania i basta. Nie jest to jeszcze pelnia sezonu turystycznego w Gruzji wiec nie musielismy walczyc z nikim o miejsce w kibelku ani o czajnik.

Sam hostel, jak to hostel miescil sie w starej kamienicy, a widok z okna moze dla mieszkancow i nieciekawy, mnie osobiscie urzekl.
Typowe gruzinskie podworko- stary rower porzucony gdzies w rogu, kilka kotow łażących leniwie po niewielkich balkonikach, niewielkie drzewka na srodku i mnostwo ubran wiszacych i suszacych sie na sznurach pomiedzy kamienicami.

Niezbyt nam sie spieszylo, wiec na spokojnie uwalilem sie na wyrku i ogarnialem plan dzisiejszego zwiedzania Tbilisi, wertujac mini przewodnik po Gruzji…
Chyba kazdy z Was zna to wakacyjne uczucie, kiedy lezysz popoludniu w samych majtach rozłożony jak Reksio w budzie i nikt nie kaze Ci robic zupelnie NIC!

Tak tez sie czulem…

———–

Przebrani i czysci (pierwszy raz od dawien dawna😂) wyszlismy „na miasto”.

Pierwsze wrazenie??
Tłok, harmider i zamieszanie – to wszystko mialo jednak swoj urok …
😋😋

Na ulicy prowadzacej z naszego hostelu wprost na jeden z wazniejszych placow w miescie- plac Wolnosci, panowal przyjemny chaos…

Na chodniku co kilka metrow starsze babuszki handlowaly owocami, siedzac calutki dzien na swoich niewielkich krzeselkach , nie ruszajac sie prawie z miejsca.
Ulica zas zyla wlasnym zyciem.

Czy ktos z Was dostaje szalu gdy uslyszy dzwiek klaksonu??

Nie jedzcie zatem do Gruzji, a tym bardziej do jej stolicy… Wszyscy trąbią, bez wyjatkow, a zasada pierwszenstwa istnieje chyba tylko w podrecznikach 😂😂

Wolnym krokiem przedzieralismy sie przez tą „miejską dżunglę”, az dotarlismy do placu Wolnosci, nad ktorym goruje kolumna ze zlotą postacią jednego z tutejszych historycznych wladcow – Jerzym III 😁

Stad tez rozpoczelismy nasz spacer, leniwie łażąc wsrod waskich uliczek i obserwujac zycie mieszkancow tego nieco ponad milionowego miasta. (okolo 1,2 miliona mieszkancow w Tbilisi)

Ciekawostka jest, ze w calej Gruzji zyje okolo 3 milionow ludzi wiec w stolicy zamieszkuje prawie ich polowa 😄😄

Jak juz mowilem, nikt nie przejmuje sie tutaj zasadami ruchu drogowego, a tym bardziej piesi, ktorzy przebiegaja
(lub przechodzą bez zmartwien) przez srodek nawet najbardziej zatloczonych ulic.
Hitem jest fakt, ze kierowcy praktycznie wogole na takich ludzi nie trabia, gdyz tutaj jest to normalne 😁

Wspominalem wczesniej o tym, ze Gruzini lubia Polakow?
Polacy chyba rowniez zywia sympatie do tego narodu…
Minelismy po drodze kilka kafejek i lodziarnię nad ktorych wejsciem widnialy napisy po Polsku 🤔😂

Będąc juz przy temacie jezykow dodam, ze alfabet gruziński zupelnie rozni sie od naszego łacinskiego, zatem ciezko bylo cokolwiek zrozumiec z napisow na ulicy…
Bardziej przypomina mi on szlaczki ktore rysowal kazdy z nas chyba w podstawowce , niżeli litery 😂😂

Mowilem, ze na ulicy tlok i zamęt?
Wystarczy tylko skrecic w jedną z bocznych uliczek, aby trafic zupelnie do innego, spokojniejszego swiata.

Z racji, ze w tych miesiacach Slonce potrafi przygrzac, w cieniu drzew chowają się ludzie, w szczegolnosci starszyzna, grająca w karty itd.

Bardzo popularna jest tutaj publiczna woda pitna, ktora mozna spotkac w wielu parkach czy obszarach zieleni.
Mozna spokojnie wiec nalac sobie do butelki zimna wode i spacerowac dalej.

Udalismy sie w strone slynnej katedry Sioni, ktora niezniszczona stoi juz wieleset lat.

Jaka religia jest religia narodowa w Gruzji??
Oczywiscie chrześcijaństwo, a dokladniej jego gruzniska odmiana.
Mieszkancy tego kraju sa bardzo pobozni (albo ich tylko udaja?) nie wiem , wiem jednak, ze wiekszosc z nich nosi na piersiach krzyż , a w wielu samochodach wisi różaniec.

Samo Tbilisi jest naprawde wielokulturowym miastem. Wystarczy spojrzec na mapę i na niewielkim obszarze, w niewielkiej odleglosci od siebie mozna znalezc meczet, synagogę, cerkiew i kosciół.

My nie skupilismy sie na zwiedzaniu tych wszystkich świątyn i udalismy sie w strone wzgorza Solokaki, ktore goruje nad miastem.

Ciekawostka jest, ze Tbilisi lezy w kotlinie, pomiedzy dwoma wzniesieniami.
Jest wiec wąskie, lecz bardzo dlugie 😎😁

Jedno ze wzniesien jest MUST SEE i MUST GO THERE.

Mozna dostac sie na nie na dwa sposoby:

1) pojechac kolejka linowa za 2zl w jedna strone
2) wejsc z buta

Wybralismy w ramach projektu
” zyrardowskie sportowe swiry” opcje numer 2.

Nie bylo czego żalowac. Ciche usłane kamieniem uliczki pięly sie na szczyt gdzie znajdowala sie twierdza …..

Żeby dostac sie na sam szczyt, trzeba bylo troche sie nagimnastykowac 😂😂 gdyz schodkow jakotakich nie bylo…
Widok z gory za to – nie do opisania….

Mozna bylo rozlozyc sie i wylegiwac na murze starej twierdzy obserwujac z gory calą stolice Gruzji leżącą na rzeką Kura. (latwo zapamietac 😂😂)
Sama rzeka trudna do dostrzezenia z gory, gdyz jej zielonkawo brazowy kolor zlewal sie z nadbrzeznym pasem zieleni…🤔😂😂

Dostrzec z gory mozna bylo liczne kawiarenki, skryte wsrod waskich uliczek, oferujace lokalne przysmaki, kawę i herbatę 😋

Gdy skonczylismy napawac sie przepieknym widokiem, ruszylismy w strone pomnika gorujacego nad miastem (wciaz na wzgorzu Solokaki) MOTHER OF GEORGIA.

Potem postanowilismy zjechac na slynny plac Europejski kolejka linową 😁

Tego dnia troche wialo, wiec dla bojaźliwych nie polecam bo troche pobujalo 😂😂

Plac europejski naprawde robi wrazenie , a w szczegolnosci nietypowy most , ktory łączy lewo i prawobrzezna czesc miasta.

Nie da sie niezauwazyc rowniez wielu flag Unii Europejskiej, ktore powiewaja radosnie na wietrze.
Nie da sie ukryc, ze Gruzini naprawdę chcieliby wstapic do UE, a moim skromnym zdaniem naprawde na to zaslugują! (jedyny problem to chyba jednak polozenie geograficzne panstwa, ktore poniekad wyklucza te mozliwosc)

Po naprawde dlugim spacerze, zmeczeni udalismy sie do hostelu.

Rozlozylismy sie przy stole relaksujac sie po dlugim dniu.

Chwile pozniej dolaczyl do nas jeden z „mieszkancow hostelu” , australijczyk imieniem ….
Naprawde dobrze sie z nim rozmawialo. Tym bardziej , ze sam od wielu miesiecy podrozuje.
Tak wiec serdecznie go pozdrawiamy!

Kolejnym gosciem przy „naszym” stole byla Annie 😁
Szczuplutka recepcjonistka o gruzinskiej urodzie wykorzystujac chwile wolnego spedzila z nami prawie 3 godziny na rozmowie o… Wszystkim 😂😁

Tak wiec bogatsi o nowe doswiadczenie i nowe znajomosci wyszlismy na wieczorny obchod po Tbilisi dopiero o 2 nad ranem.

Mimo tej poznej(a moze i wczesnej pory) spotkalismy naprawde wielu ludzi, ktorzy zyczliwie nas traktowali, a jedni nawet zaoferowali nocleg u siebie… Niestety mielismy juz oplacony hostel….

Czego tak naprawde dowiedzielismy sie o Gruzji od jej mieszkancow?
Jak wyglada tutaj zycie codzienne?
To wszystko juz w nastepnym wpisie mordeczki eloelo

#autostopembezgranic

Skomentuj