#3 WĘGRY 🇭🇺 – SERBIA 🇷🇸

10/11 październik. “Serbia – Nowy Sad, Belgrad, nie jesteśmy sami! “
Siemanko!
Gdy po zimnej nocy i jeszcze zmniejszym poranku zwinelismy namiot, udaliśmy się z powrotem na nasze miejsce startowe jak konie do boksów i jak w dniu świra wszystko zaczynało się od nowa…
“hi how are you? Are you going to… ?? blablabla “
I wcale nie mówię że to jest złe! To jest zajebiste! 💪 każdy ma jakąś swoją historię, każdy jest inny- to naprawdę niesamowite jak wiele nas dzieli i wiele nas łączy…

Pierwszy stop tego dnia byl dość ciekawy, gdyż przez granicę przerzucil nas brytyjski reporter BBC wraz ze swoim węgierskim kolega. Wspólnie nagrywali filmy dokumentalne o “murach” na świecie i o uchodźcach. Jak czytaliscie w poprzednim poście, przeszło dwa lata temu odbywały się tu słynne “walki “…

Do Serbii wyjeżdża się super łatwo. Tego dnia o tej godzinie nie było praktycznie nikogo kto by przekraczał granice oprócz nas, więc wszystko poszło super gładko… b bez zbędnych pytań dostaliśmy świeżutkie pieczątki do kolekcji, a znużeni pracą celnicy wpuścili nas do Serbii.

Dziennikarz wysadził nas nas tuż za granicą, na stacji benzynowej gdzie przekoczowalismy kilka ładnych godzin, bezskutecznie próbujących złapać cokolwiek dalej. Nie nudzilismy się jednak bo dołączył do nas nowy zawodnik! 💪 🌍
Francuz o imieniu Quentin (nie Tarantino 😂)

Chłopak dwa lata starszy od nas wziął plecak i powiedział mamie że jedzie do sąsiedniego miasta… do dzisiaj pisze jej sms-y że jest coraz dalej! 💪 Wystarczyła chwila i od razu zrozumiałem że rozumiemy się praktycznie w 99% kwestii, a nasze poglądy na temat podróżowania są identyczne! Postanowilismy, że do Belgradu pojedziemy razem…

Poczęstowalem go gorąca czekolada Która zabrałem że sobą z naszego Żyrardowa – o której chyba marzył od wielu dni! 😂 fajnie jest doceniać małe rzeczy i być wdzięcznym za to co się ma. To naprawdę uczy pokory i szacunku do drugiego człowieka.
Tak sobie gawedząc byliśmy świadkami próby przekraczania granicy przez uchodźców… w pewnym momencie grupa ok. 15 chłopaków/mężczyzn przeszła obok “naszej” stacji benzynowej, po krótkiej naradzie rozdzielili się na dwie, trzy grupy i udali się spieszym krokiem na północ – oczywiście nie środkiem drogi ale przez pola kukurydzy… czy im się udało tego nie wiemy.

Chwilę później my też migrowalismy tylko w drugą stronę 😂😂😂
Dojechaliśmy Do Novego Sadu. Drugie największe miasto w Serbii, kraju przede wszystkim czerpiącym zyski z rolnictwa. Grunty orne zajmują ok. 70% tego kraju – przede wszystkim kukurydza, jęczmień, buraki cukrowe, pszenica… ale tez sporo sadów, gdzie według jednego z naszych serbskich kierowców rosną jabłka smaczniejsze niż w Polsce – czy tak jest nie powiem, ale na pewno to oni mają więcej słońca od nas w ciągu roku
🌞 🌞 🌞

Serbia nie jest krajem bogatym, ale ludzie są naprawdę bardzo życzliwi – do tego spokojnie można mówić po polsku, oni zrozumieją – w końcu też Słowianie.
Dobre chęci i uśmiech dają w efekcie dobry kontakt z mieszkańcami tego kraju.
Dojechaliśmy do Novego Sadu dosyć szybko. Humory dopisywały, a spontanicznie wjechać do jakiegoś miasta też daje fajne uczucie… tego nie planowaliśmy – w sumie jak 99% rzeczy…

Novy Sad drugie największe miasto Serbii, uniwersyteckie, historyczne z przepięknymi widokiem na zamek 🛅
Warto wybrać się tam chociaż na chwilę, gdyż nie jest ono aż tak oblegane przez turystów jak Belgrad, ceny też nieco tańsze. Każdy Serb również wspomina Novy Sad jako jedno z najbardziej zniszczonych miast podczas bombardowań że strony USA 🇺🇸 podczas konfliktu o Kosowo. Serbowie maja za złe amerykanom do dzisiaj, a wszystkie 3 mosty z Novego Sadu odbudowane w ostatnich latach.

Żeby wyjść z miasta jak zwykle – Szliśmy… zrobiliśmy z buta naprawdę sporo kilosów, szliśmy polami, łąkami wzdłuż autostrad…. Doszliśmy wreszcie wykonczeni do bramek autosradowych. Powoli robiło się ciemno, ale los chciał nam te wędrówkę wynagrodzić i na nasze desperackie machania, które zupełnie nie przypominały klasycznego łapania stopa, zatrzymała się piękna audiczka.
Chłopak który nas podwiozl do Belgradu właśnie jechał do dziewczyny świętować zdane studia prawnicze. Do tego miał swoją własną restauracje włoska w okolicy Novego Sadu. Byl w tak dobrych humorze, że kupił nam też coś do picia i czipsiki dla każdego więc wreszcie można było zapełnić czymś te puste bebzole.

Belgrad to piękne miasto. Zwiedziliśmy je w 2 dni. Wieczorem po dojechaniu wyszliśmy na obchód i trzeba przyznać, że najbardziej turystycznym miejscem jest ul. Mihaiovska, gdzie mnoży się od różnego rodzaju pubów i restauracji. Jako że my wolimy raczej pomiotać się gdzieś poza klasycznymi miejscami, szczerze muszę przyznać, że Belgrad to miasto które ma ten specyficzny klimat, trochę niezadbanego, wypełnionego po brzegi graffiti, które można znaleźć dosłownie na każdym budynku. Warto pójść w stronę byłej fortecy na wzgórzu Kadgemenda skąd można naprawdę wczuć się w klimacik tego miejsca.

Obowiązkowo za dnia wspiąć się na mury fortyfikacji i zobaczyć jak Sawa wpływa do Dunaju.
Noc w stolicy Serbii spędziliśmy w hostelu City Hostel dosyć niedaleko centrum za 6€, elegancja Francja, Caly pokój dla nas w związku z brakiem sezonu. Rano jednak gdy wstałem i zszedłem na dół nie dowierzalem moim oczom i uszom. Okazało się bowiem że hostel w którym mieszkamy oferuje uchodzcom miejsce gdzie mogą przebywać, czasem się umyć, pogadać na dole przy recepcji itp.

Gdy zszedłem na dół zapoznałem się z 2 Afgańczykami, 2 irackimi kurdami i 2 bengalami.
Do tego przewinęło się kilka innych, których narodowości nie poznałem. Facet z recepcji mówił po włosku w miarę dobrze i do tego była do pomocy inna serbka, której roli w tamtym miejscu nie rozumiałem ale wspólnie wytłumaczyli mi jaka jest sytuacja. Wiadomo że Serbia jest ostatnim krajem przed UE. Praktycznie każdy z uchodźców chce dostać się do UE, a w szczególności do Niemiec, gdzie jak mówili, jako uchodźcy mają mieć zagwarantowane 300 euro miesięcznie i często także małe własne mieszkanie, ale problem w tym że nie mają dokumentów i po prostu są tam nielegalnie. Nie chcą przebywać w Serbii, gdyż nie mogą pracować tam bez dokumentów, a po drugie słabe pieniądze.

Dowiedziałem się za to ciekawych sposobów na nielegalne przekraczanie granicy.
Jeden Afganczyk którego zagadalem, (bardzo miły chłopak zresztą i dobrze mówił po angielsku, niestety jako jeden z niewielu) powiedział mi że siedzi tu już 17 miesiąc. Jest zmęczony ale nic nie może zrobić jak tylko czekać na swoją kolej. Chodzi o to, że bardzo ciężko ubiegać się o możliwość wjazdu do UE i tylko nieliczni dostają te szansę od czasów zaostrzenia przepisów przez 🇪🇺, a w szczególności przez rząd węgierski 🇭🇺 .

Powiedział więc ze próbował już kilku sposobów jak np. Przejazd pod ciężarówka lub w bagażniku. Niestety nigdy mu się nie udało i za każdym razem wraz z innymi, którzy próbowali przekroczyc granice zamykani byli w areszcie na kilka dni. Bez toalety, w nieludzkich warunkach przetrzymywani tam. Mogliby wyjść wcześniej gdyby zapłacili policji, ale nikt z nich nic przy sobie nie ma więc każdy siedzi.

Kolejny sposób to wykupienie taksówki która powozi ich za 100 euro pod granice z Węgrami, jeździ w kółko gdzieś w okolicy i nagle kierowca stacje i mówi “biegnij tam”-pokazujac kierunek gdzie powinny znajdować się tereny należące do Węgier (UE). Biegną więc tak przez pola kukurydzy, dobiegają do płotu który przecinają i dostają się. Jest to jednak ultra trudne i bardzo ale bardzo mało osób przedostalo się na drugą stronę. Często kierowcy taksi oszukują i pokazują błędny kierunek przez co uchodźcy biegają gdzieś po Serbii.

Poznaliśmy jeszcze kilka innych, ale to na dłuższe pisanie, jeżeli chcecie wiedzieć więcej piszcie w komentarzach
🌍 😁🖖
Wszystkie informacje które tu przedstawiłem, zdobyłem od ludzi lokalnych bądź sa to historie ludzi których spotkałem na swojej drodze. Może każdy z was mieć różne opinie, ale proszę zostawcie ja dla siebie, ja tylko dzielę się doświadczeniem i przekazuje to co usłyszałem.

#autostopembezgranic

Skomentuj