#6 BOŚNIA 🇧🇦

13-14 październik “Bośnia – czyli kraj z trzema prezydentami “

Obudziliśmy się rano nad rzeką w Zvorniku. Zimno jak cholera, mgła 🌫, trochę 💨 wiatr… szybko zwineliśmy obozowisko i od razu na trasę.

Z biegiem czasu ocieplało się coraz bardziej. Noce i poranki najgorsze – potem to można i w krótkim rekawku latać.. 😂
Właśnie tutaj spotkaliśmy po raz pierwszy z “konkurencją “. Starszy pan z siateczką w ręku łapał stopa – zapewne do najbliższej kolejnej wioski… tamtym razem to my wygraliśmy, jednak potem, na kolejnej miejscówce za Vlasenicą niestety, lokalsów przewinęło się chyba z 10 a my dalej jak pachołki w miejscu staliśmy. Mieliśmy sporo czekania i czasu więc sluchaliśmy lokalnego radia z mojej Nokii – małej cegiełki w której bateria 🔋trzyma dłużej niż śnieg w Polsce w zimę.

Czasem czekając długo na ten JEDEN samochód 🚛 zdaje mi się czekać w nieskończoność, ale nigdy się nie nudzę… Kilka godzinek w nowym miejscu zawsze na propsie. Chcieliśmy dojechać tego dnia do Sarajewa i udało nam się! 💪 🌍 Wszystko układa się jak po maśle. Dwóch lokalnych chłopków zabrało nas praktycznie w miejsce kilkanaście km od stolicy Bośni 🇧🇦…

Kolejny stop jednak okazał się kluczowy… czesto mówi się “złoty strzał “ – tzn taki stop który doprowadzi Cię prosto do celu… Jednak tym razem nie da się określić farta, jakiego mieliśmy wsiadajac do VW T5, którym jechała w średnim wieku Niemka. Zawsze, ale to zawsze marzyłem o takim vanie.

Było w nim wszystko  – 💪 lodówka, kuchenka, szafeczki… kurde wymieniać bym mógł w nieskończoność, ale to po prostu była bajka! Po krótkiej rozmowie okazało się, że Wibke – bo tak nazywała się nasza nowa koleżanka wybrała się sama na roczna podróż swoim busikiem po Europie.

Chwilę później rozkminiłem coś co sprawiło, że nasza podróż stała się najwygodniejszą, a do tego darmową podróżą ever. Skoro ona jedzie sama… na południe… po Bałkanach… JEDZIEMY Z NIĄ!
Wibke zgodziła się bez zastanowienia, bo podobno zaczynała już mówić powoli do siebie więc wszyscy byli zadowoleni
🌍 🌞 🌞

Mieliśmy stuprocentową elastyczność i kupę czasu… Rok… chcieliśmy to zatrzymywalismy się – ładny widok, stop fotki, jedziemy dalej… Śmieszne to jest czasami, gdy robię coś w pośpiechu, z przyzwyczajenia, a chwilę potem dociera do mnie dopiero, że po kiego kija ja się spieszę jak mam tyle czasu, nikt mnie nie goni, nic mnie nie pali.. Total luz 😎
Dojechaliśmy więc do Sarajewa. Wibke pojechała na pole kempingowe, a my znaleźliśmy hostel za 5 euro za dzień więc postanowiliśmy być bliżej centrum miasta.

Stolica Bośni od razu mnie urzekła. Przede wszystkim dlatego, że otoczona jest górami, położona w dolinie rozciąga się na wiele kilometrów, mimo wszystko będąc stosunkowo “wąskim” miastem. Można powiedzieć też, że to właśnie w tym mieście mieszka najwięcej Bośniaków. Sarajewo przeszło dosyć ciężki okres podczas konfliktu na Bałkanach w latach 1991 – 1995, głównie podczas oblężenia Sarajewa (92-95)

Wiele budynków zostało zniszczonych, przez co od razu rzuca się w oczy architektoniczny i wizualny nieogar.
Wiele nowych budynków miesza się ze starymi, sąsiadując w tym samym czasie ze zrujnowaną kamienicą.
Mimo tego miasto ma swój specyficzny klimat.

Szczególnie na Stari Garod, gdzie można poczuć się jak na bazarze. Pełno ludzi, bary i restauracje zapełnienione. W powietrzu zapach kawy i grillowanego mięsa. Naprawdę ciężko być wege na Bałkanach 😂😂
Przechodzisz pod katedrą, 100 m dalej widać pnące się minarety wybudowane jeszcze za czasów imperium Osmańskiego. 400 tysieczne Miasto multikulturalne, multureligijne, zamieszkałe w większości przez BOŚNIAKÓW (muzułmanie) , ale sporą część stanowią również. BOSNIACCY SERBOWIE (prawosławni) . Najmniej liczni ale jednak zawsze obecni to BOSNIACCY CHORWACI (katolicy) .

Caly ten miks ma swój urok i piękno, jednak zaogniał on również wszelakie konflikty.
Nie będę rozpisywał się teraz szczegółowo na temat wojny na Bałkanach, gdyż do dzisiaj wielu historyków sprzecza się że sobą o racje. Powiem tylko tak – każdy kraj na Bałkanach ma swoją własną historię i odmienne zdanie na temat konfliktu 91-95.

Nie wszystkie nacje darzą się sympatią do siebie, jednak wspólnie współżyją, a łączy ich na pewno jedno – BUREK.
Balkanski specjał którym można się najeść i do tego tanio kupić w lokalnej piekarni lub cukierni.
Jako, że był piątek umówiliśmy się z niemką na wieczorny wypadzik na miasto. Magia. Ciepła noc, pełno ludzi… nic dodać nic ująć… W

W barze spotkaliśmy kilka dziewczyn z Iranu. Powspominalismy zeszłoroczny wypad.
Wspomniałem o nich tylko dlatego żeby uświadomić was jak bardzo jesteśmy szczęśliwi i jak bardzo powinniśmy być wdzięczni za to jakie mamy możliwości żyjąc w ” wolnym “ kraju.

Te dziewczyny miały 25 lat, a dopiero 7 miesiecy temu opuściły po raz pierwszy Iran, po raz pierwszy mogły zdjąć na ulicy okrycie z głowy i legalnie kupić piwo w sklepie. W wieku 25 lat.
Wracając jednak do tematu samego Sarajewa chciałbym polecić jedną rzecz – MUST TO DO w stolicy Bośni.

Koniecznie wspiąć się na jedną z gór 🏔 otaczających miasto i obejrzeć zachód 🌇 słońca…
Powiem szczerze że nigdy w życiu nie widziałem piękniejszego… już sama droga na szczyt robi wrażenie, gdzie można wręcz zgubić się wśród wąskich uliczek przebiegających wśród setek domów położonych na zboczu. Jednak gdy wejdzie się na górę – np. na Białą Fortecę… nie ma słów żeby to opisać.

Oprócz zajebistego widoku, można w oddali usłyszeć śpiew imamów zmieszany z biciem dzwonów kościelnych.
Stając w takim miejscu wśród ludzi różnych religii, w takim momencie zrozumiałem jedno.
Ile by nas nie dzieliło, jednak taki widok wprawia w zachwyt każdego, niezależnie od wyznania. Bo ten widok stworzyli ludzie różnich wyznań. Po prostu – ludzie.

Po dwóch dniach spędzonych w Sarajewie, wyjechaliśmy wraz z Wibke i jej vanem w stronę Mostaru i w stronę Adriatyku. W Sarajewie poznaliśmy również Michała, który jest od lat ulicznym grajkiem, a do tego wspaniałym człowiekiem. Polacy są wszędzie… 😂 😂

🌍
Pozdrawiamy wszystkich polskich podróżników którzy gdzieś teraz plątają się po świecie
🤣

#autostopembezgranic

Skomentuj