15-16 październik 2017 “Party Van“
Siemanko!
Jak pisałem w poprzednim poście, z Sarajewa już nie autostopowalismy. Nie dlatego że nam się znudziło. Ooo nie!
To nigdy się nie znudzi! 💪 Trafiła nam się jednak okazja której odrzucić nie wolno a mianowicie transport i nocleg do Albanii mamy ogarnięty za darmola.
Wyjechaliśmy więc z Wibke i jej busikiem o imieniu Karl w stronę Mostaru, kolejnego miasta w Bośni, które słynie z mostu łączącego dwie części miasta – bosniacką oraz chorwacką.
Sama trasa Sarajewo- Mostar jest przepiękna. Kręta droga wśród gór, przez doliny, wzdłuż rzeki Naretwa. Co chwila stawalismy żeby porobić zdjęcia, co chwila coś nas zaskakiwalo.
Ogólnie smigalismy busikiem na pełnym luksusie , okna otwarte, ja wywaliłem nogi na zewnątrz, na głośnikach Milky Chance i jazda.
Rzucalismy się w oczy, nawet do tego stopnia że wjeżdżając na autostradę, przy bramkach, jakieś ziomki z samochodu jadącego obok wyjeli jointa przez okno i zapraszali nas żeby sobie przypalić… 😂
Gdy dojechaliśmy do Mostaru było tak jak się tego spodziewaliśmy i to na co czekaliśmy – 28stopni słońce ☀.
Miasteczko klimatyczne jednak ultra zatłoczone przez turystów. Szczególnie Japończyków…. albo i Chińczyków…. Albo i koreańczykow… kurde no nie pytajcie bo jeszcze nie rozróżnię 😂😂 ale nauczę się! 💪
Przez słynny most, który niestety podczas wojny został zniszczony i potem odbudowany przechodzilismy przeciskajac się. Nie lubię takich turystycznych miejsc więc szybko ucieklismy trochę dalej gdzie było spokojniej.
Znaleźliśmy coś swego rodzaju taras widokowy gdzie usiedlismy na murku i wpierdzielajac burek suszylismy na słońcu świeżo zmoczone wodą z fontanny, głowy. 🤣
Długo w miejscu nie usiedziałem i odlaczyłem się na chwilę od Bartka i Wibke. Poszedłem w stronę straganow gdzie starsze babuszki sprzedawały owoce i… Oczywiście RAKIJE… Lokalny alkohol, w tysiącach smaków.
Zgodnie ze zwyczajem jedna ze sprzedawczyn nalala mi na spróbowanie mały kieliszek. Od razu ostrzegłem ja, że ze mnie żaden klient. Opowiedziałem jej o swojej podróży i chwilę później stałem trzymając w ręku butelkę Rakiji i do pół zjedzonego granata. 😎😂😂🤣🌍 Pozytywnie!
Za obydwa prezenty podziękowałem i oddalilem się jedząc już granata- pierwszy raz w życiu słodkiego!
Kolejnym naszym celem były Wodospady Kravica, gdzie po wytargowaniu ceny za wejście, udaliśmy się na kąpiel. Woda była zimna. W cholere zimna ale ja bym się nie wykąpał. Miejsce warte odwiedzenia! Zobaczcie foty 😎😎
Powoli już się sciemnialo. Zdecydowaliśmy że noc spędzimy gdzieś na plaży w z Chorwacji nad Adriatykiem. Przekroczylismy zatem granice i szukaliśmy jak zwykle już po ciemku miejsca na kimane. Przypadkowo zjechalismy z trasy i natrafilismy na miejscówkę życia. Myślę że lepszej być nie mogło. Pusta kamienista plaża, drewno na ognisko, opuszczone po sezonie letnim zamknięte budy i porozrzucane krzesła.
Woda tak czysta, że gwiazdy które świeciły na niebie zdawały się być na dnie. Wibke zrobiła żarcie, my ogarnelismy ognisko 🔥. Po kilku godzinach w nocy zdecydowaliśmy że poplywamy… Kto nam zabroni pływać w naszej zatoce?
😂😂😂 To było nieziemskie uczucie… Czy autostop naprawdę jest trudny???
Ktoś tak powiedział?
Haaaloooo?!?
Leżąc metr od Adriatyku, przy ognisku, naliczylem 12 spadających gwiazd. Po kilku skończyły mi się już życzenia. Wymyślcie coś teraz chętnie wam oddam! ✨ ✨ Z rana czekały nas jednak jeszcze lepsze widoki…
Zresztą sami sprawdźcie na fotach ! Raj na ziemi!