#26 Tajlandia

Tajlandia 🇹🇭 ciąg dalszy i nie ostatni !
Jako że w tym kraju trochę się zejdzie, gdyż powiedzmy, że jest on dla nas taką bazą wypadową i przygotowawczą, gdzie możemy ogarnąć w ambasadach w Bangkoku kilka potrzebnych na dalszą drogę wiz.
🌍
Ciąg dalszy to też moje urodziny 🎂 bo moja wspaniała ciotka z Irlandii ☘wpadła na mega pomysł, żeby ogarnąć nam wypadzik, na który sami nigdy byśmy się nie wybrali.
Otóż w planach tripa był transfer busem do Kachanapuri,
130 km od Bangkoku, gdzie zwiedziliśmy cmentarz i muzeum poświęcone ludziom którzy zginęli podczas budowy kolei łączącej Tajlandię z Myanmar…
Ten temat poruszony jest w słynnym filmie pt “Most na rzece Kwai“,pokazującym historię i los niewolników armii japońskiej, która okupowała tamtejsze tereny…
Swoja drogą, podczas pobytu na Sri Lance byliśmy na raftingu na rzece, na której ten film nagrywano, a teraz mieliśmy okazję z bliska zobaczyć odbudowany po wojnie, ale w oryginalnym miejscu most, po którym obecnie jeżdzą dalej pociągi…
I takim właśnie pociągiem się przyjechaliśmy…
Kozacki klimacik, szczególnie kiedy przejeżdzalismy tuż obok sporawej przepaści, a potem gdy jechaliśmy szybciej przez lasy, wystawiając łepki za okno. Trzeba było ogarniać tylko co chwilę, żeby żadna gałąź głowy nie urwała, bo taka właśnie była opcja podczas wycieczki… dla nieostrożnych…
Oprócz nas była jeszcze para z Kanady, chłopak i dziewczyna z USA oraz jakiegoś nieznajomego pochodzenia cichy skośnooki gość, który nie odezwał się słowem przez cały dzień… 😂
Pieczę nad naszą grupą sprawowała Tajka, która biegała zestresowana i co chwila coś do nas wykrzykiwała, tłumacząc ile mamy czasu wolnego i inne takie… problem w tym że nikt jej nie rozumiał 😂😂🤣 to było bardzo śmiesznie! 💪
Obiadek mieliśmy wliczony, więc same luksusy.
Dostaliśmy warzywa w sosie i placki jajeczne – uwierzcie, że najeść się dało – szczególnie my, życiowo wygłodzeni rzuciliśmy się na żarło jak żaba do stawu… 😂
Kolejne atrakcje też trzymały poziom, a najbardziej chyba przejażdżka na słoniu…
Wyglądało to mniej więcej tak, że kilka słoni “podjechało “ pod takie specjalne boxy z których wskakiwalo się na przygotowane siedzenie i dalej wraz z przewodnikiem ruszało w trasę…
Takie słonie od najmłodszych lat dostają opiekuna, którego słuchają, on uczy je wszystkiego, nawet zbierania napiwków, bo przed wejściem i po wyjściu cwaniaki wyciągały trąby do ludzi i wypadało jakimś groszem sypnąć.
Trąbą zbierały hajs i wkładały prosto do kieszeni opiekunów… Można? Można… myślę że na kasie w biedronce chętnie by takiego przyjęli… 😂
Jeździliśmy tak kilkanaście minut, dopytujac się szczegółów na temat życia słoni w tutejszej miejscowości…
Otóż kilka razy w tygodniu słonie przewozą turystów 2-3 razy dziennie, a potem hasają sobie swobodnie po swojej okolicy od czasu do czasu kąpiac się w rzece…
Żyją tak sobie do.90 lat… W wieku około 70 lat przechodzą na emeryturę 😂
Na emeryturze spędzają czas w górach, gdzie praktycznie tylko leniuchują … 😂 słoniem być – bosko żyć
🌍
Po „słoniach” i fotencjach z tymi zwierzętami ważącymi po kilka ton (nasz 15 latek ważył 2 tony) mieliśmy jeszcze spływ tratwami bambusowymi… słonko i otaczająca nas dżungla… przyjemnie, spokojnie, pełen relaks
Stałem jak Zagłoba przed barem z zaplecionymi rękami i ze stopami zanurzonymi w wodzie… I tak sobie płynąłem, pode mną były kije bambusowe,które mają dobrą wypornosc i gdybym miał gdzies na bezludnej wyspie budować tratwe……aczkolwiek jestem pewien, że na Bałtyku bym poległ 😂😂 zdecydowanie oddzwyczailem się od zimna i pomimo, że to moje pierwsze zimowanie w ciepłych krajach… nie wyobrażam sobie, że musiałbym teraz wrócić do chłodu… 😂
Po spływie przewieźli nas do wodospadu Sai Yok Noi – obczajcie foty, mimo że nie miałem gaci na zmianę wskoczyłem i zanurzylem się tak, że cała woda z wodospadu leciała mi na głowę – świeżo oj świeżo!
Takie połączenie z naturą to ja lubię! 💪 🌍 i szczególnie polecam!
Po całym dniu wróciliśmy do Bangkoku, gdzie jako prezent od naszych nowych przyjaciół z Kanady dostaliśmy dużego smaożonego, mocno przysolonego świerszcza…
I wiecie co? jakoś mi to było obojętne…ugryzłem jak gryzę w Polsce kebaba 🥙… Pierwsze wrażenia? Szczerze, zwykły krakersik, dobrze posolony i chrupki… Gdyby nie przyglądać mu się uważnie, bo może obrzydzic, to jest git…
Kupić można jeszcze skorpiona i jakieś inne owady, ale na razie wystarczył mi ten świerszcz… 😂 już wiecie do czego będę zdolny kiiedy wrócę do Polski i w nocy obudzi mnie cykanie, a będę akurat głodny…
W Bangkoku czeka na mnie kilka ważnych spraw do załatwienia- przede wszystkim wizy do Myanmar i Chin…
Ta druga wiza to spore wyzwanie, ale wszystko da się ogarnąć…
Dzień po wycieczce, jako że pobyt u naszego hosta dobiegal końca wybraliśmy się autostopem do oddalonego o 130 km Pattay-miasta w zatoce tajskiej, obleganego przez turystów z Rosji ale za to z bajkowymi plażami…
Najlepsze plaże czekały nas jednak na wyspie Ko Lan, naktórej spędziliśmy kilka dni i kilka przygód było… to jednak w kolejnym poście! 💪
Zdrówka
#autostopembezgranic

Skomentuj