#31 Tajlandia

Tajlandia jeszcze raz!
Wyjechałem wczesnym rankiem… Bartas jeszcze w drodze na lotnisko, ja w pełnym ekwipunku pędzę na wylotówkę…
Coś czuję, że będą przygody – stopowanie w pojedynkę różni się od tego w parze bądź w grupie. Nie mówię, że jest gorzej czy lepiej. Razem zawsze jakoś raźniej i zawsze jest się do kogo odezwać czy cokolwiek. 😂 Kiedy jedzie się samemu, od razu tysiące myśli kołuje się po głowie i zmienia się zupełnie nastawienie do podróży – dlatego też że teraz w 100 procentach odpowiadam za swoją przygodę i każda moja decyzja wpływa na to jak wszystko się potoczy.
Szybko jednak zapominam o tych wszystkich wielkich przemyśleniach i wyciągam łapsko w kierunku samochodów.
Jest! Długo czekać nie musialem, jadę z powrotem w stronę Tajlandii, ostatni raz przyglądając się ulicom małych miasteczek w Kambodży. Od ostatniego przejazdu nic się w sumie nie zmieniło 😂dalej ta sama samowolka na ulicach, śmieszne dziwaczne pojazdy, przepełnione skutery i samochody… 😂
Dojechałem po kilku godzinach do tej samej granicy którą 5dni temu przekraczałem w drugą stronę.
Wchodzę do sali gdzie czeka już na mnie godzinna kolejka do okienka. Czas umila mi przyglądanie się jakiejś polskiej grupie, która przyjechała do Azji na wakacje. Szczerze powiem że jesteśmy specyficznym narodem, a memy o typowym Januszu znikąd się nie wzięły 😂
Po przekroczeniu granicy miałem jeszcze 2 godziny do zachodu. Postanowiłem, że przejadę jak najdalej się da i potem będę myślał.
Zatrzymał się samochód. Stary pick up. Kierowca z pochodzenia z Kambodży, jako pracownik żandarmerii miał prawo wjechać do dwóch regionów przygranicznych za darmo bez okazywania paszportu. Tego wieczoru jechał odwiedzić dobrych znajomych w mieście Penchinburi.
W ten oto sposób wkręcilem się na tradycyjną, miskowaną posiadóweczkę, gdzie oprócz samej rodziny dołączyli również sąsiedzi. Siedzieliśmy w kółko w domu, którego drzwi mogły równie dobrze być drzwiami garażowymi. Mimo, że warunki mieszkalne nie były najlepsze, nikomu z twarzy nie znikał uśmiech ani na chwilę, a wszyscy wybuchnęli śmiechem, kiedy wyjąłem kuchenkę gazową żeby ugotować włoską pastę, która została mi w plecaku Jeden z obecnych, myśląc że nie trzeba gotować, zaczął chrupać surową 😂
Cała ta sytuacja utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że do szczęścia potrzebujemy najbardziej rodziny i przyjaciół… trzeba więc o to dbać i nie zapominać. 😎
Spaliśmy na materacach na środku pokoju, gdzie wcześniej stał gliniany piecyk, w którym przygotowywślismy jedzenie dzieląc się nim wspólnie.
Wstałem rano i po pożegnaniu się już byłem dalej w trasie…
🌍
Pierwsze wyciągnięcie ręki, pierwszy stop… Idzie gładziutko, zatrzymują się same tiry i mimo że mało kto mówi po angielsku, rozmowa jakoś idzie – na migi ,czy też wymieniając się pojedynczymi słowami, do których zaliczyć można między innymi imię i nazwisko : Robert Lewandowski… i już wiadomo skąd pochodzę 😃🤣😂
Trafił się przypadek super konwersacji przy użyciu translatora Google… ja gadałem swoje do swojego telefonu a kierowca swoje do swojego i potem wymienialiśmy się urządzeniami żeby ogarnąć o co chodzi 😂 Można? Można !
Dostałem wizytówkę od adwokata, więc już czuję się bezpieczniejszy w Tajlandii 🇹🇭, w razie czego mam do kogo dzwonić 😂 tyle że dwa telefony musiałbym mieć, żeby przez jeden rozmawiać a przez drugi puszczać tłumaczenia.
W jeden dzień przejechałem naprawdę sporo – pod wieczór udało dostać mi się do Tak, miasta z którego miałem już ” rzut beretem” pod granicę z Myanmar – tak, to tam moja droga prowadzi – nowy kraj, za wizę zapłaciłem 50 dolców, muszę zatem zwiedzić jak najwięcej 😂
Tymczasem noc przed wjazdem do Myanmar spędziłem w jednej ze świątyń, śpiąc w moim namiociku, który rozłożyłem w rogu, żeby nikomu nie przeszkadzać. Miałem dostęp do wody i kibelka… Żyć nie umierać.
🌍
#autostopembezgranic
#brajlo

Skomentuj